Nie dość, że zasiłki skąpe, to dla wybranych. Tylko co szósty bezrobotny dostaje pomoc z urzędu pracy

Artykuł Janusza K. Kowalskiego wart przemyślenia.

Armia bezrobotnych rośnie, ale tylko niewielka część z nich ma prawo do zasiłku. Jak wynika z danych GUS, na koniec czerwca w urzędach pracy zarejestrowanych było ponad 2,1 mln osób bez zajęcia, a zaledwie 340 tys. z nich otrzymywało pieniądze, co stanowi raptem 16,1 proc. ogółu.

Jest więc gorzej niż przed rokiem – w czerwcu 2012 r. odsetek bezrobotnych pobierających zasiłek wynosił 16,7 proc. I sporo gorzej niż w 2001 r., gdy pieniądze z urzędu pracy dostawało ponad 550 tys. osób – niemal 20 proc. wszystkich niepracujących.

Dlaczego obecnie tylko co szósta osoba bez pracy dostaje od państwa pieniądze na utrzymanie? – Większość zarejestrowanych jest długotrwale bezrobotna i nie spełnia kryteriów uprawniających do zasiłku – wyjaśnia Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP. Te kryteria są bardzo rygorystyczne. Bezrobotny ma prawo do zasiłku, dopiero gdy udokumentuje, że w okresie 18 miesięcy poprzedzających dzień rejestracji w pośredniaku był zatrudniony co najmniej 365 dni i osiągnął co najmniej minimalne wynagrodzenie, od którego istnieje obowiązek opłacania składki na Fundusz Pracy. Tymczasem długotrwale bezrobotni nie spełniają tych wymogów – pozostają w rejestrach bezrobotnych przez ponad rok w okresie ostatnich dwóch lat. W czerwcu takich osób było niemal 1,1 mln – o 8,3 proc. więcej niż przed rokiem.

czytaj całość na stronach Dziennika Gazeta Prawna