Kalecki, Lange, Frydman – oto polscy giganci ekonomii

Artykuł sprzed 4 lat, ale cały czas aktualny…

Ze stron Forsal.pl

Michał Kalecki wymyślił keynesizm przed Keynesem, o Oskara Langego biły się najlepsze amerykańskie uniwersytety, a Roman Frydman to poważny kandydat do Nobla.

Jak każdy naród lubimy chwalić się swoimi geniuszami. Mamy więc kult Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego w muzyce. Szczycimy się matematykiem Stefanem Banachem, chemiczką Marią Curie-Skłodowską, ojcem światowej antropologii Bronisławem Malinowskim albo logikami ze szkoły lwowsko-warszawskiej. Na tej liście brak tylko ekonomistów. A szkoda, bo i na tym polu naprawdę jest się na kogo powołać. Zwłaszcza w czasie obecnego kryzysu.

 „Jesteś z Polski? Bo ja uwielbiam Kaleckiego” – usłyszałem niedawno na jednej z okołokryzysowych konferencji od młodego, choć już całkiem cenionego i otrzaskanego w świecie węgierskiego ekonomisty. Do rozmowy zaraz przyłączył się Włoch: „Tak, tak, Kalecki. Wielka postać”.

– Niewielu klasyków ekonomii potrafi nam wyjaśnić tak wiele ze współczesnego kryzysu jak Michał Kalecki – mówi w rozmowie z DGP Anatole Kaletsky, czołowy brytyjsko-amerykański publicysta ekonomiczny, obecnie związany z Agencją Reutera, autor książki „Kapitalizm 4.0” (a prywatnie daleki kuzyn Michała Kaleckiego). Skąd te dowody sympatii dla zmarłego w 1970 r. polskiego naukowca? To proste. Michał Kalecki zupełnie niezależnie doszedł do tych samych wniosków co gigant XX-wiecznej ekonomii John Maynard Keynes. – Mało tego, on w wielu miejscach tego słynnego Keynesa nawet wyprzedził, prowadząc wywód dużo jaśniejszy i bardziej spójny od słynnego Brytyjczyka – mówi nam Jerzy Osiatyński, były polski minister finansów i najlepszy w kraju znawca twórczości Kaleckiego, wydawca sześciu tomów jego pism zebranych.