Po raz pierwszy od pięciu lat bezrobocie w lutym było niższe niż w styczniu. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej odtrąbiło sukces, ale eksperci nie widzą w tym nic nadzwyczajnego. – Pomogły pogoda, lepsza koniunktura i związany z nimi większy optymizm wśród przedsiębiorców – wyliczają. I wróżą, że bezrobocie nadal będzie spadało, aby jesienią znowu piąć się do góry
Na koniec lutego w urzędach pracy było o 3,7 tys. mniej zarejestrowanych osób bez pracy niż na koniec stycznia – wynika ze wstępnych danych resortu pracy. To niewiele, zważywszy, że armia bezrobotnych nadal liczy ponad 2,2 mln osób. Jednak istotniejsze – zdaniem ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza – jest co innego: to, że po raz pierwszy od 2008 r. lutowe bezrobocie było niższe niż styczniowe (choć nie w ujęciu procentowym, bo stopa nadal wynosi 14 proc.). To zaś ma dowodzić, że na rynku pracy wreszcie mamy do czynienia z długo wyczekiwanym ożywieniem. Potwierdzać tę tezę mają badania dwóch niezależnych instytucji – Związku Przedsiębiorców i Pracodawców oraz ManpowerGroup.
Spadek bezrobocia w lutym wynika między innymi ze zmiany zachowania przedsiębiorców. – Już w IV kw. zeszłego roku zaczęli zwiększać zatrudnienie wraz z widoczną poprawą koniunktury gospodarczej. Wskazują na to badania aktywności ekonomicznej ludności obejmujące też szarą strefę gospodarki, prowadzone przez GUS – zauważa dr Paweł Strzelecki z Narodowego Banku Polskiego. Dodaje, że we wcześniejszych okresach rynek pracy reagował na poprawę koniunktury dopiero po dwóch, trzech kwartałach, dziś od razu. – Ta zmiana wynika między innymi z upowszechnienia się terminowych umów o pracę i umów cywilnoprawnych. Są one tańsze dla pracodawców i łatwiej im podjąć decyzję o zwiększeniu liczby pracowników już w momencie poprawy koniunktury. Gdyby okazało się, że jednak nie jest tak dobrze, jak oczekiwano, można łatwo ich zwolnić – twierdzi dr Strzelecki.
czytaj całość na stronach Dziennika Gazeta Prawna