D. Hejwosz-Gromkowska, Kultura natychmiastowości a (re) konstrukcje tożsamości – wprowadzenie (fragment)

D. Hejwosz-Gromkowska, Kultura natychmiastowości a (re) konstrukcje tożsamości – wprowadzenie (fragment)

daria

Jednak, czy rozwój nowoczesnych technologii, z którym wiąże się społeczne przyspieszenie, zaowocował „zyskaniem” czasu? Jeśli bowiem spojrzymy na prawa fizyki, to wraz ze wzrostem przyspieszenia, zmniejsza się jednostka czasu na pokonanie tej samej drogi. A zatem wraz ze społecznym przyspieszeniem powinniśmy „zyskiwać” czas, bowiem szybciej pokonujemy odcinek między punktem A i punktem B. Innymi słowy możemy albo krócej się przemieszczać, albo częściej. Paradoksalnie, jak zauważa Rosa, społeczne przyspieszenie powoduje „deficyt” czasu, bowiem wraz z nim zwiększa się tempo życia. Współcześnie, ludzie mają ciągłe poczucie „braku czasu” oraz „szybszego jego upływu” . Zjawisko to można ująć we frazie „biegniemy, tak szybko, jak możemy, po to, by pozostać w tym samym miejscu” .
Nic więc dziwnego, że dzisiejsze społeczeństwo, jak to ujął Beniamin Barber, charakteryzuje obsesja na punkcie prędkości , w którym dominuje orientacja na teraźniejszość. Gwałtowny rozwój nowoczesnych technologii, powoduje, że coraz rzadziej ludzkość myśli o przyszłości. Wszelkie scenariusze, jak będzie wyglądał świat za pięćdziesiąt lat, wydają się być pozbawione sensu, bowiem w następstwie społecznej akceleracji, perspektywa pięćdziesięciu lat, może pojawić się za lat pięć. Oto bowiem jak twierdzi Hartmut Rosa „rozwój historyczny nie może być już rozumiany jako dążenie do określonego celu, gdyż koniec pozostaje niepewny” . Postęp technologiczny, który dawał obietnicę rozwoju cywilizacji, przełamywania ograniczeń ludzkości, nie jest dziś mglistą przyszłością, lecz potencjałem dnia następnego. W kulturze natychmiastowości, jest teraz, ewentualnie jutro. H. Rosa wskazuje, że mamy do czynienia ze społeczną akceleracją, zarówno w zakresie postępu technologicznego, jak i przemian społecznych oraz tempa życia. Zauważa on, że „wszystko jest w ciągłej zmianie, a przyszłość pozostaje zupełnie otwarta oraz niepewna, nie pozostająca w relacji między przeszłością a teraźniejszością” . Wydaje się, że jesteśmy pierwszym pokoleniem, które nie żyje przyszłością, lecz w przyszłości. Nawet w kulturze popularnej od kilkunastu lat obserwujemy deficyt gatunku science fiction. Nie ma naśladowców, wizjonerów pokroju Stanleya Kubricka. Nastąpił „koniec historii” w politycznym ujęciu, jak zapowiadał to Francis Fukuyama, ale także „deficyt przyszłości”. Można by rzec, za Rosą, że żyjemy w świecie końców i świecie „post”, w którym obserwujemy koniec rozumu, podmiotu, wartości, edukacji, narracji, polityki, etc .